poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Podstawą szczęścia jest.... wolność



Czy można zachować w wolności umiar? To tak jakby być po części kochanym, częściowo martwym czy trochę bardziej wolnym. Tych pojęć się nie stopniuje, to są pojęcia absolutne. Za każdym razem gdy poruszam temat wolności czy to dotyczącej sfery życia osobistego czy wolności słowa jako obywatelka Państwa Polskiego do głowy przychodzą mi słowa z filmu "Księżna". Była odważną kobietą, ale czy potrafiła być wolna mimo wszystko i zadbać o swoje szczęście?

Szczęście zaczyna się w domu, w domu zaczyna się wolność. Cztery ściany i rodzina. Odkąd na świecie jest z nami nasz synek szczęście nabrało innego wymiaru. Wolno mi pokusić się stwierdzenie, że teraz nasze życie nabrało sensu i większej wartości. Choć nie powiem życie we dwoje miało swoje plusy ;) Teraz gdy mamy jeszcze jedno wspólne marzenie i gdy szczęście jest na wyciągnięcie ręki świat staje się piękniejszy. Owszem czasami jest pod górkę, ale nie załamujemy się i konsekwentnie realizujemy swój plan. Dom to nie tylko budynek, cegły, okna i dach. Dom to coś więcej, to poczucie bezpieczeństwa, to wolność w każdym wymiarze. Chciałabym przekazać Igorowi najcenniejsze wartości w życiu. Pokazać, że świat może być piękny, bez przemocy i wojen. Że warto wierzyć w ludzi i dawać drugą szansę. Mam ogromną potrzebę obcowania z bliskimi. Teraz gdy jestem mamą jeszcze bardziej utwierdzam się w przekonaniu i wiem jakie to ważne, żeby mieć wokół siebie rodziców i braci. Marzę o tym żeby za jakiś czas urządzić przyjęcie w naszym ogrodzie, ugotować dla wszystkich pyszne potrawy, upiec ulubioną szarlotkę z bezą i rozmawiać do nocy popijając delikatnie schłodzone Prosecco. Patrzeć w niebo pełne gwiazd i słuchać wieczornych ptasich rozmów. Wierzę, że nam się uda i stworzymy nasz wymarzony DOM. Miejsce gdzie drzwi dla każdego są otwarte, gdzie rozmawia się o wszystkim, gdzie nie ma tematów tabu. Gdzie słucha się drugiego człowieka, gdzie prowadzi się dialog. Gdzie wolno, a nawet trzeba rozmawiać o gorszych momentach, które czasami dotykają nas na różnym etapie życia. Mój M. nauczył mnie rozmawiać na każdy temat, wcześniej wolałam pewne rzeczy przemilczeć, ale nie był to najlepszy sposób. Prędzej czy później (a zazwyczaj prędzej) te emocje, złe momenty powracają i zamiast cieszyć się chwilą człowiek traci czas i energię na zamartwianie się. Mój syn nauczył mnie oddzielać rzeczy ważne od  mniej ważnych, nauczył mnie patrzeć na świat przez pryzmat uczuć. W naszym domu wolno nam będzie robić wszystko razem:) Pamiętajcie marzenia są po to żeby je spełniać i pozwolić sobie być szczęśliwym w życiu. Ja już swoje szczęście mam.







1 komentarz:

  1. Przepięknie napisane :) Zgadzam się całkowicie. A film Księżna na pewno obejrzę.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny:)