Wczoraj był ostatni dzień kiedy leżeliśmy razem na kanapie.
We trójkę oglądaliśmy zdjęcia gdy byłeś małym kociakiem.
A dziś nasz dom przepełniony jest smutkiem i pustką.
Zostawiłeś nam piękne wspomnienia, dałeś wiele radości.
Mamy nadzieję, że byłeś szczęśliwym kotem.
Dziękujemy Ci za każdą chwilę.
Żegnaj przyjacielu.
***
Byliśmy ze sobą za krótko.
Ale wierzę, że kiedyś się spotkamy.
Mój kwiatuszeńku.
Strasznie mi się smutno zrobiło... Uwielbiam koty. Śliczny ten Twój Hektor.
OdpowiedzUsuńJeżeli sobie nie życzysz to nie odpowiadaj - czy można wiedzieć dlaczego? co się stało?
Pozdrawiam - Ula
Tęsknota i straszna pustka. Hektora potrącił samochód. Nie zdążył (w co wątpię) bo był sprytnym kociakiem.
UsuńMoja też w ten sam sposób zginęła :(. Kiedy nie wróciła do domu na noc już wiedziałam, że coś się stało. Dlatego teraz mam kota niewychodzącego i na tyle dużego i nieskaczącego, że nie wyjdzie poza ogrodzenie nawet gdyby jakimś cudem udało mu się wymknąć z domu.
UsuńTo wiesz co czujemy:( ciężko nam było zatrzymać go w domu, mamy piękny duży ogród - to był dla niego raj na ziemi.
UsuńMoją Kitkę też gnało na zewnątrz, bo urodziła się u nas w ogrodzie i jako jedna z kociąt została i dopiero po jakimś czasie wzięliśmy ją do domu. Była też kotką polującą i zawsze na jesieni przebiegała przez ruchliwą szosę na drugą stronę. Wiedziałam, że kiedyś ta chwila nastąpi i drżałam za każdym razem ją wypuszczałam na zewnątrz :(. Kiedyś w ten sam sposób zginął inny mój kot.
UsuńTeraz już nie zaryzykuję. Stąd decyzja o zakupie kota rasowego z uwzględnieniem charakteru, który choć częściowo zagwarantuje, że polowania oraz wycieczki po okolicy nie będą leżały w jego naturze.
Hektor od początku był na dworze. Ciężko było go zatrzymać w domu przez miesiąc po operacji stawu biodrowego. Myślisz, że koty rasowe są bardziej udomowione? Pozbawione instynktu? Mamy też pod swoją opieką staruszka (tatę Hektora), który za żadne skarby do domu nie wejdzie (chyba, że na dworze jest już -20) ma swój domek na tarasie, ocieplony i tam mu jest dobrze. Też łazi po okolicy, ale jest bardziej ostrożny i za bramę nie wychodzi.
UsuńRagdolle są kotami, które nie skaczą i raczej nie wspinają się, a tym samym nie wydostaną się górą przez ogrodzenie. Są też na tyle duże, że jeśli ogrodzenie ma małe oczka, też nie mają jak wyjść na zewnątrz. Dodatkowo jest to rasa bardzo spokojna, która nie posiada aż tak dużego instynktu łowieckiego (znam wiele historii, gdzie koty te mieszkają ze szczurkami, papugami, chomikami i krzywdy tym zwierzakom nie robią). Mój dziś próbował zapolować na ptaka siedzącego na gałęzi, kilka dobrych minut się skradał tylko po to, żeby ostatecznie sobie usiąść i się na tego ptaka gapić ;-). Poprzednia kicia z takim osobnikiem rozprawiłaby się w przeciągu chwili. Także w moim ogrodzie ptaki mogą czuć się zagrożone jedynie przez psa.
UsuńPorównując ragdolla do dachowców, zdecydowanie wolniej się porusza, większość czasu siedzi w jednym miejscu i nie w głowie mu ucieczki (choć i tak jest pilnowany, kiedy wychodzi na ogród).
Jeśli kupuje się kota rasowego, to w umowie jest zapis, że kota takiego nie pozostawia się bez opieki, a więc jednym z warunków zakupu jest ograniczenie takiemu zwierzakowi samotnych wypraw po okolicy.
:-) mimo że odchodzą i łzy to warto przeżyć te niezapomniane chwile w ich bliskości. Mali wielcy przyjaciele
OdpowiedzUsuńMasz rację Dorotko :*
UsuńK.
O matko współczuję :( I ściskam.
OdpowiedzUsuńTwój Hektorek biega po pięknej łące za motylami i czeka na swoją kochającą Panią, tak jak moje czekają na mnie. Dobrze że był z Wami. Pozdrawiam Alicja
OdpowiedzUsuńWierzę, że jest mu dobrze.
UsuńKiedyś się wszyscy spotkamy.
Wyrazy współczucia. Wiem co czujesz, bo nam przydażyła się podobna historia. Na święta Bożego Narodzenia przyszedł do nas młody kotek, którego przygarneliśmy. Nie potrafił miauczeć, potykał się o własne nogi (zbadaliśmy go, był "teoretycznie" zdrowy), nie zawsze spadał na cztery łapy. Ale pokochaliśmy go od razu, bo był kotem wyjątkowym, nie potrafię tego wytłumaczyć. Niestety ponad miesiąc temu też potrącił go samochód. Strata dla nas była ogromna... Najbardziej zdenerwowało mnie, jak ktoś z moich "znajomych" spytał się czemu to tak przeżywam, skoro ten kot był z nami tylko 3 miesiące... Otóż przeżywam... Teraz jest już trochę lżej, ból z dnia na dzień jest coraz mniejszy, zresztą jest jeszcze z nami drugi kotek, którego nie możemy zaniedbać...A nam pozostają cudowne wspomnienia z Bzikiem. I myśl, że przez te 3 krótkie miesiące, staraliśmy się mu zapewnić najlepsze życie pod słońcem.
OdpowiedzUsuńTobie życzę duuużo siły. I ja też wierzę, że nasze koty są teraz w tym lepszym świecie.
Dziękuję Olu. Ojej współczuję Ci i wiem co czujesz. Hektor był członkiem naszej rodziny i ciężko tak z dnia na dzień wrócić do normalnego życia. Wierzę, że Hektor razem z Twoim Bzikiem szaleją gdzieś na zielonej łączące i łapią motyle. Mamy ich w serduchu.
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię i życzę samych dobry dni.
K.
Smutne ... Przyciągnęło mnie imię mojego synka :) a tu taki smutek .... :(
OdpowiedzUsuńPiękne imię wybraliście dla syna :* Wierzę, że imiona nadane nam ludziom oraz zwierzętom mają głębsze znaczenie.
UsuńPozdrawiam,
K.